Nic na siłę, nic specjalnie.
"Gapisz się na dno swojej szklanki
Mając nadzieję, że pewnego dnia spełnisz marzenie
Marzenia przychodzą powoli, a znikają szybko
I widzisz go, gdy zamykasz oczy
Może pewnego dnia zrozumiesz dlaczego
Wszystko, czego dotykasz, umiera."*
Mając nadzieję, że pewnego dnia spełnisz marzenie
Marzenia przychodzą powoli, a znikają szybko
I widzisz go, gdy zamykasz oczy
Może pewnego dnia zrozumiesz dlaczego
Wszystko, czego dotykasz, umiera."*
~*~
Leżałam na mokrej i
zimnej ziemi, ale jedyne co wprawiało moje ciało w odrętwienie i
przykuwało do brunatnej gleby to para wpatrujących się we mnie
natarczywie oczu. Jego lazurowe tęczówki zdawały się płynąć
dla mnie głębokim i szybko pędzącym nurtem, który burzył
wszystko, co stanęło na jego drodze. Moje serce zaczynało wracać
do normalnego, zdrowego rytmu, choć pochylająca się nade mną
postać znacznie uniemożliwiała te zadanie, czyniąc je niezmiernie
trudnym.
W jednej chwili cały
mój świat wywrócił się do góry nogami. Raptownie wszystko
wróciło do nużącej normy pozbawiając mnie magicznej siły,
która unosiła mnie lekko nad ziemią i czyniła świat bardziej
znośnym. Czułam się tak, jakbym spadała w dół, szybko i
niepostrzeżenie wirowała ku dołowi, który o dziwo nie nadszedł,
gdy Jego spojrzenie znów spoczęło na mnie. Uczucie spadania
wyparowało, a w zamian uniosłam się jeszcze wyżej.Pogrążona w ekstazie oprzytomniałam dopiero gdy przekroczyłam próg szpitala. Na szczęście podtrzymująca mnie magia jeszcze w pełni nie uleciała. Czułam jakbym nagle przeobraziła się w motyla, który żyje w dobrym świecie, nie idealnym, ale dobrym. Nie jest samotny, bo żyje w gronie przyjaciół motyli i innych stworzeń podobnych do wróżek, które zawsze w lecie obsypują jego skrzydełka mieniącym się pyłkiem. Motyl jest zafascynowany, chce utrzymać to jak najdłużej.
"Ale potrzebujesz światła tylko wtedy, kiedy robi się ciemno
Tęsknisz za słońcem tylko wtedy, kiedy zaczyna padać śnieg
Pojmujesz, że go kochasz, kiedy pozwolisz mu odejść"*
Tęsknisz za słońcem tylko wtedy, kiedy zaczyna padać śnieg
Pojmujesz, że go kochasz, kiedy pozwolisz mu odejść"*
~*~
Zapadła noc. W skromnym pokoju
byłam sama. Jeszcze. Mała lampka, oświetlała tylko niewielki
obszar pomieszczenia dając fałszywe poczucie bezpieczeństwa,
którym miałam się raczyć aż do Ich
nadejścia. Słyszałam każdy krok
stawiany na korytarzu. Prawdopodobnie były to pielęgniarki, ale nie
miałam pojęcia, czy wśród nich nie czai się ktoś jeszcze, ktoś
inny.
Wreszcie po bardzo długim
momencie, kroki ucichły. Może i nie byłam już w domu, ale to nie
znaczy, że wszystko co towarzyszyło mi tam, na zawsze ucichnie.
Pragnęłam, by mnie opuściły, albo chociaż zgubiły do mnie
drogę. Chciałam się schować. Zatrzeć wszystkie ślady. Bezwonna
móc odciąć się od wszystkiego pozostając ukryta w wiecznym
cieniu. Z czasem wszystko zaczęło cichnąć. Tak żywe miejsce wreszcie poddało się i choć uśpione to nadal czuwa. Wszystkie głosy, które były obecne za dnia teraz dały zastąpić się niepokojącej ciszy, która miała wprawiać w mylnie określony stan relaksu.
Niestety z czasem moje powieki zaczęły mi ciążyć, a ciało zapadło się w materac ustępując snu, który miał wkrótce nadejść i nieść takie same konsekwencje czyhającego na mnie koszmaru sennego.
[*]
I widzisz go, gdy zasypiasz
Ale nigdy nie dotykasz i nie możesz go zatrzymać
Ponieważ kochałaś go zbyt mocno i zanurkowałaś zbyt głęboko
Ale nigdy nie dotykasz i nie możesz go zatrzymać
Ponieważ kochałaś go zbyt mocno i zanurkowałaś zbyt głęboko
[*]
Znów wirowałam, choć było to znacznie inne
uczucie od tego w rzeczywistości, które miałam szansę
doświadczyć. Dobrze wiedziałam co nastąpi dalej. Rozmazany
dotychczas obraz znacznie się wyostrzył ukazując mi tą samą
drogę, którą miałam przejść i tym razem. W około rosły
wysokie drzewa, które szumiały z każdym podmuchem wiatru, który
nadchodził. Było wczesne popołudnie, a słońce wznosiło się
coraz wyżej ogrzewając wszystko wokoło.
Po krótkim czasie, jak w każdym moim śnie
nastawał ten moment. Całym sercem pragnęłam znaleźć się w
innym miejscu. Wiedziałam co się stanie i to przyprawiało mnie o
mdłości. Pot pokrył moje ciało. Zmuszona niewidzialną siłą
szłam dalej. Serce niebezpiecznie mi przyspieszyło, a obraz przed
oczyma zwęził. Widziałam tylko mały domek ukryty pomiędzy
drzewami, z którego dochodziło głośne gwizdanie do jednej z
piosenek puszczanej akurat w radiu. Promienie słońca padały na
wejście. Przyćmiona ciekawością skierowałam kroki ku otwartym,
starym drzwiom, które zapraszały mnie do środka. Nieprzyjemna żółć
napłynęła mi go gardła, gdy tylko zobaczyłam tego samego, niczym
nie zmienionego, brodatego mężczyznę, który, gdy tylko się
pojawiłam powitał mnie z uśmiechem. Jego oczy dziwnie błyszczały,
co chwilę wybuchał śmiechem, a także rozmawiał sam ze sobą.
Przypominał zachowaniem człowieka, który wygrał na loterii, co
niezmiernie go ucieszyło. Z szerokim uśmiechem podszedł bardzo
blisko mnie, położył mi rękę na ramię i szepczącym głosem
zaprosił do środka, mówiąc, że przyszłam trochę za wcześnie,
ale i tak dostanę niespodziankę. Na małym krzesełku siedziała
ruda dziewczynka, miała dwa długie warkocze i uśmiechała się
podekscytowana na wieść o niespodziance. Prawdopodobnie była w
moim wieku. Nie wyglądała na więcej niż siedem lat. Melodia
ucichła, a mężczyzna, który uprzednio mył samochód odwrócił
się do nas. Miał inny głos niż przedtem, ten był znacznie
zachrypnięty. Otworzył przed nami drzwi, które schodziły do
piwnicy, gdzie znajdował się maleńki pokoik. Na mojej skórze
pojawiły się dreszcze i wyraźne oznaki zaniepokojenia, na co ten
zareagował śmiechem. Było tam ciasno i gorąco. Najwięcej miejsca
zabierało stojące prawie na środku łóżko. Kazał nam usiąść
i zaczekać, kiedy do pokoju wszedł bardzo dobrze znany mi
mężczyzna. Jego oczy rozszerzyły się, gdy tylko na mnie spojrzał.
Odszedł na bok z mężczyzną. Długo się o coś spierali, po czym
ten sam, który mnie powitał zaprowadził do drzwi zamykając je za
mną. Byłam przerażona. Niespodziewanie usłyszałam przeraźliwe
krzyki dziecka, które dochodziły ze środka. Przypominało to tak
ogromny ból, jakby rozdzierano ją ze skóry. Po mojej jeszcze
dziecięcej wtedy twarzy spływały łzy. Wszystko wokół nie się
rozpłynęło. Były tylko przerażające krzyki i płacz, a zaraz
potem błagania. Nie mogłam nic zrobić. Nie mogłam. Nie
potrafiłam. Nie wiedziałam. Rozpadałam się na tysiąc kawałków,
które na zawsze oznaczyły moją duszę, której nie potrafiłam z
powrotem naprawić. Strach przedzierał się przeze mnie. Niszczył
resztki zdrowego rozsądku i opanowania. Byłam samotna. Zbyt
samotna. Jedyne co mogłam zrobić, to skulić się i zasłonić
uszy, by nie słyszeć rozdzierającego serca krzyku.
Po jakimś czasie, po godzinie albo kilku, drzwi
się otworzyły. Znajomy mi mężczyzna wyszedł nie spoglądając na
mnie. Potem były już tylko wołania, moje wołania:
- Tatusiu, tatusiu! Tato, zaczekaj, proszę...
"Nienawidzisz drogi tylko wtedy, kiedy tęsknisz za domem
Pojmujesz, że go kochasz, kiedy pozwolisz mu odejść
I pozwalasz mu odejść. "*
* Wszystkie zacytowane fragmenty pochodzą z piosenki Let her go, Passenger.
---------------------------------------------------------------------------------
Tym razem trochę inaczej, trochę więcej, ale i też mniej. Postanowiłam, że niektóre posty będą dłuższe, a niektóre krótsze, bo to jest tylko i wyłącznie Historia Alice, bo kiedy zgasną światła nikt nie będzie w stanie opowiadać kłamstw.
W ostatnim czasie, byłam też na tyle twórcza, że stworzyłam zakładkę NOT ABOUT ANGELS, gdzie znajduje się jako taki opis bloga i coś o jego autorce. Zamierzam ją jeszcze ulepszać, ale na razie jest tyle ile jest. Co do opisu autorki, to pojawi się niedługo taki bardziej pełny, ale na razie jest on w formie pytań, więc jeśli ktoś ma jakieś pytania, to można je zadać pod spodem w tej nowej zakładce.
okej tytuły postów teraz mają wielkie znaczenie, złączone razem! :D
OdpowiedzUsuńzacytowałaś jeden z moich ulubionych kawałków, dlatego kupiłaś mnie w stu procentach:D
pozdrawiam! :)
http://ich-perspektywy.blogspot.com/
Cieszę się, choć nie pasi mi słowo "kupiłaś ", oczywiście nie mam nic do ciebie :), chodzi mi o sam wyraz i jego rolę w historii Alice, ale na razie ciiii....<3
Usuńrozumiem rozumiem :D haha w takim razie "masz mnie w stu procentach" :D
UsuńTak! :)))
UsuńBoże jakie to jest śliczne <3
OdpowiedzUsuńJestem pod wielkim wrażeniem, że potrafisz tak pięknie pisać opowiadania :)
Masz talent do tego! <3
dziękuję <3
Usuńdziękuję
OdpowiedzUsuńTeraz muszę zanalizować wszystkie twoje posty i zrozumieć. I kocham to robić <3 Świetnie piszesz, dla mnie tysiąc razy lepiej niż ja ;p
OdpowiedzUsuńPfff... a moim zdaniem, nie jestem w stanie ci dorównać. Twoje posty są bardzo, bardzo dobre, takie magiczne i poetyckie...<33
UsuńTy lepiej składasz zdania, ogólnie masz lepszy styl....ale dobra, tak siebie chwaląc nic nie zdziałamy. Jesteśmy oboje dobrzy xD
UsuńNominowałam cię do Liebster Blog Award.
OdpowiedzUsuńhttp://ckropka.blogspot.com/2015/07/liebster-blog-award.html
Ach juz powinnam się przyzwyczaic do tego, ze wchodząc na twój blog powinnam byc uzbrojona w kawałek kartki i coś piszącego :) To jest rewelacja. Naprawdę mówię to z ręką na sercu i czystym sumieniem, chyba powinnam udac się do ciebie na jakieś warsztaty :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam kochana
PS jak tam z Blogobraniem? Udało się?
No niby napisałam te zgłoszenie bloga, a potem jeszcze postu, kiedy ten został już opublikowany, ale wciąż czekam jak na wieczne zbawienie, na to, że zobaczę wpis o moim blogu. Niestety, jeszcze się nie doczekałam, ale powoli zaczęłam się przyzwyczajać :((( . Nikt nigdy nie przyjmuje mojego zgłoszenia o zwiastun, a także o szablon. Były czasy kiedy naiwnie składałam zamówienia licząc, że ktoś będzie na tyle dobry i zrobi mi go. Myliłam się. Pamiętam, że raz napisałam ( w zamówieniu na szablon ), że mogą je potraktować jako szablon wolny, bo nie przeszkadza mi to za bardzo. < tu bierze głęboki wdech i doprowadza się do spokoju> Nawet wtedy nikt nie chciał nic zrobić. Takie życie, ale nie będę Cię zanudzać. Dziękuje bardzo za przemiły i przekochany komentarz <33.
UsuńEdit. tak wszystko się udało :)). Trzeba było poczekać kilka dni, aby zobaczyć swoją "reklamę".
UsuńSuper, bardzo się cieszę, mam nadziję, ze od tej pory przybędzie ci wiernych czytelniczek :p
Usuńa póki co
Zapraszam na ostatni rozdział losów Dominiki i Alana!
http://nim-ci-zaufam.blogspot.com/
Tajemniczy rozdział, mam wrażenie, że zawiera w sobie wiele sekretów, które wyjdą na jaw dopiero w dalszej opowieści.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że wątek z dwoma mężczyznami był snem. Niepokojącym oraz przerażającym, ale zachęcającym do dalszego czytania.
Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na następny rozdział.
Pozdrawiam! :)
P.S zapraszam również do siebie na freedom-is-paradise.blogspot.de
Dziękuję, i tak, tak i tak, tak bardzo wiele sekretów i jeszcze raz tak, w dalszej opowieści to wszystko wyjdzie i będzie no, może trochę mniej zawiłe, ale równie pokręcone :).
UsuńJejku... Moje opowiadanie przy Twoim to dno... serio... czytam te wszystkie opisy...zazdro zazdro i jeszcze raz zazdroszczę talentu... szczególnie te lazurowe tęczówki zapadły mi w pamięć :D jejku jeszcze to wołanie w końcówce... matko no brak mi słów. Nie wiem czego tak mam ale drugi raz mnie po prostu zatkało :/ Ehh...hmm i jeszcze tak genialnie dobrane te cytaty <33 hmm no serio nie wiem co powiedzieć... a co do NAA(Not about angels) to jestem za... :D Pozdrawiam cieplutko <3 :***
OdpowiedzUsuńI jeśli masz czas to zapraszam do siebie :D
http://chcebyckopciuszkiem.blogspot.com/
Ohhh....<33 to takie kochane, dziękuję :)), ale Twoje opowiadanko jest bardzo, bardzo fajne kochana, przeciwieństwo do dna :). Nie tylko Tobie zapały w pamięć te oczy, mogę tylko powiedzieć (napisać xpp), że Alice także :)).
Usuńświetnie piszesz
OdpowiedzUsuńNawet nie zauważyłam kiedy przeczytałam♥
kadziaablog♥KLIK